Dzisiaj na cmentarzu, przy okazji rodzinnego grobbingu przez pomyłkę przywitałam się grzecznie z nie tą osobą, co chciałam. Gdyż z tą osobą z zasady się nie witam wcale, gdyż udawanie, że nie istnieje przez ostatnie 15 lat szło mi wyśmienicie.
Uczucie policzka przy policzku zostało ze mną aż do rodzinnego obiadu, a zmyło się zupełnie dopiero podczas spaceru z moim Bratankiem, który jest kolejnym facetem (cóż z tego, że lat 8), który zaprosił mnie na randkę do parku linowego. I o ile zakład, że będzie jedynym, który doprowadzi sprawę do końca i że to z nim akurat do tego parku pójdę? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz