Mam

Staję się
matką, to proces długotrwały; chustoświrką (od chust do noszenia dzieci, jakby kto nie wiedział), powoli wracam do bycia jogoświrką (na razie jedno popołudnie z jogą w tygodniu).
Chcę
w zasadzie na razie niewiele i dobrze mi z tym. Przespana noc jest dość wysoko na liście, ale to by trzeba było ponegocjować ze Stanisławem, ale on jest na razie w wieku, kiedy mało co da się wynegocjować. Parę chust bym chciała, ale też nie mam jakieś spinki. Przydałoby się zdrowie i żeby mnie dopadła amnezja, jeśli chodzi o poród, bo nie chcę mieć jedynaka. W dalekiej perspektywie chcę na kurs InDesigna do Krakowa. No i czekoladę. Czekolada jest zawsze mile widziana.
No to teraz zanućcie ze mną.