Na poziomie języka, nieświadomie, niewinnie, ginę.
"Co u was?"
"Jak się czujecie?"
"Cześć Wam!"
Im bardziej widoczna ciąża, tym mniej widoczna jestem ja. Mój syn po trochu, po troszeczku, zyskuje tożsamość, ja ją tracę. I za każdym razem, gdy ktoś do mnie powie na "wy" zgrzytam nieco zębami, liczę do trzech i odpowiadam spokojnie, bo przecież wiem, że to niezamierzone, że to z sympatią. W końcu aktualnie jestem systemem "2w1", z czego jedna składowa jeszcze przez planowe trzy miesiące nie ma głosu, więc ja jestem jej głosem, to naturalne. Wdech-wydech.
Pamiętajcie tylko, że ja też jestem, ok? JA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz