piątek, 2 maja 2014

Update

W przeddzień 20 tygodnia ciąży wyglądam jakbym zjadła większy obiad, najwyżej. Ciąża wklęsła normalnie. Minęła mi na szczęście olbrzymia senność z pierwszego trymestru, ale za to wpadły inne, mniej lub bardziej upierdliwe przypadłości. Serio, tego, kto nazwał ciążę stanem błogosławionym należałoby pociągnąć za koniem. Albo powiesić za mosznę, gdyż zakładam, że był to mężczyzna, najpewniej noszący czarną kieckę.

Jestem na zwolnieniu, miesiąc wcześniej niż planowałam. Mam leżeć i przemieszczać się w sposób dostojny, więc jest szansa, że niedługo zacznie być po mnie widać, że spodziewam się dziecka. Może tak jakoś w 30 tygodniu. Najbardziej mnie boli ban na jogę, zejść z trzech praktyk w tygodniu do zera absolutnego jest trudno. Noale jak mus to mus. Nadrobię w przyszłym roku.

Jestem typem szukającym wiedzy głównie w książkach. Kupiłam trzy książki dzieciowe, dwie o rodzicielstwie bliskości, jedną Tracy Hogg oraz "W Paryżu dzieci nie grymaszą". Jak odzyskam jedną z pożyczenia, to aż machnę recenzję zbiorczą, bo dawno się tak nie ubawiłam przy czytaniu. Oczywiście zdrażniłam się parę razy również, bo nie znoszę jak mną manipulują w sposób jawny i bezczelny. Niestety przodowali w tym państwo Minge oraz pani Stein od rodzicielstwa bliskości. Ci pierwsi robili to w sposób bezczelny, ta druga w sposób bardziej zawoalowany, ale nadal czytelny, przynajmniej dla mnie. Napiszę szerzej jakoś w tygodniu (z cytatami, żeby było weselej), bo w sumie co mam robić na tym L4. Plan jest, żeby się jeszcze Illustratora naumieć, oczywiście z książki, taka jestem analogowa. ;)

Poza tym siedzę na działce i się byczę. Chwilo trwaj.


PS W poniedziałek będzie wiadomo, czy poTomek czy poTomkini, więc proszę nie pytać ;)h

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz